sobota, 2 czerwca 2018

uczę się być człowiekiem

-Przecież Ty już nie jesteś dzieckiem. - oznajmiła parę lat temu moja mama - Nie będzie żadnych prezentów, koniec.
-Ach tak?
-Tak, jesteś już dorosła.
-Skoro ja nie jestem już Twoim dzieckiem, to Ty nie jesteś już moją matką. Na dzień matki też nie będzie prezentów.

Wygranko było moje, nie miała więcej argumentów. Do dziś wymieniamy prezenty. Jest coś, co mnie niepokoi w tej historii i bynajmniej nie chodzi tutaj o wiarygodność więzów rodzinnych z kobietą, która dała mi życie. Sęk w tym, że naturalna, zdaje się, droga do przejścia to:
dziecko -> już nie dziecko.

Weźmy zatem pod lupę definicję dziecka. Dziecko, dajmy na to, jest małe, niedojrzałe, młode. Nie wykazuje doświadczenia i jest wielce prawdopodobne, że podejmuje decyzje... no, z dupy. Nie potrafi funkcjonować samodzielnie i potrzebuje pomocy. Wymaga opieki. Idąc tym tropem, faktycznie - wszystko wskazuje na to, że dzieckiem już nie jestem. Chociaż nadal jestem całkiem niewysoka. Z definicjami trzeba jednak ostrożnie, jak z wzorami matematycznymi - wszystko wygląda dobrze dopóty, dopóki nie podstawisz liczb i okazuje się, że Twoja teoria jest... no, z dupy. Podstawmy zatem pod obecny wzór kilka danych dla przykładu:

Chciałbym znów być dzieckiem.
Ile bym dał by poczuć się jak dziecko!
Odnalazłam swoje wewnętrzne dziecko.

Dlaczego ludzie mówią te rzeczy? Czyżby ponownie chcieli być mali, bezbronni i słabi? Znów zdani na innych? Czy ktoś z Was chciałby ponownie tego doświadczyć? Powtarzacie niczym mantrę ten bezsens, że niby chcecie być dziećmi. Przecież będąc dziećmi wszyscy pragnęliśmy być wreszcie dorośli. Brakuje nam czegoś, moi drodzy, lecz co to jest? Spróbujmy innej definicji dziecka.

Dziecko ceni dobrą zabawę i jest beztroskie. Czerpie radość z małych rzeczy. Fascynuje się otaczającym światem. Potrafi śmiać się z siebie. Żyje tu i teraz, zatraca się z teraniejszości, nie baczy na konsekwencje.

Założmy wobec tego, że drugi wzór działa. Podstawiamy pod niego siebie i czujemy: ach, takim dzieckiem być! Tego chcę! Chcę się zatracać w teraźniejszości, jak to ładnie powiedziane! Skoro tacy chcemy być, dlaczego przypisujemy te cechy dziecku? Czyżby poczucie szczęścia i beztroski było zarezerwowane dla wybranej grupy wiekowej? I to akurat tej, która, pozwolę sobie tak to ująć, ma najmniej odpowiednie kompetencje by ten skarb docenić? Czy hasający po plaży z łopatką goły 3-latek myśli sobie: Rany, ależ mnie fascynuje otaczający świat, już nigdy nie będę tak szczęśliwy jak teraz. Niedługo przyjdzie mi być dorosłym smutasem. Powinienem doceniać to, co mam.

Mam obawę, że coś nam podpowiada, iż beztroska i spontaniczność nieodłącznie związane są z porzuceniem odpowiedzialności, a fascynowanie się drobiazgami jest infantylne. Tu już zaczyna się prawdziwa algebra, bo trzeba uwzględnić oba wzory. W sensie obie definicje. Dorośli zawsze strasznie wszystko komplikują.

A gdyby wypróbować odwrotny sposób? Taki, no.. sami wiecie.
jeszcze nie dziecko -> dziecko

Nigdy nie usłyszycie jak mówię chciałabym być znów dzieckiem. Z całego serca nienawidziłam być dzieckiem. Bo chyba nigdy nim nie byłam - to zależy od definicji. Pamiętam, że wszyscy wiedzieli lepiej, co jest dla mnie dobre i mówili mi, co mam robić. Jedz jak człowiek! - mówili. Czyli jak? Tak jak Wy? Jak mama, tata, dziadek i babcia? Mniej, więcej, głośniej, tłuściej? Któregoś dnia babcia powiedziała, że najadła się jak nieczłowiek. I bądź tu mądry. Dziś wiem, że dorośli wcale nie wiedzieli co jest dla mnie dobre. Wkroczenie w dorosłość, choć bolesne i trudne, było najbardziej ekscytującym krokiem w moim życiu. Na nic nie czekałam z taką gorliwością. Dopiero po latach bycia dorosłym odkryłam, że nie chcę być znów dzieckiem, chcę za to z całego serca być wreszcie dzieckiem. Chcę beztrosko tańczyć i śpiewać w środku nocy w deszczu. Jeździć metrem w szlafroku i kapciach. Chcę ściągać w biurze buty, bo tak mi wygodniej. Chcę jeść kanapki z pasztetem w wannie, gdy akurat zgłodnieję podczas kąpieli.

Niezależnie od tego, czy jestem już dzieckiem lub może już nim nie jestem. Robię rzeczy jak człowiek, a może jak nieczłowiek. Mam jedno pragnienie, które łączy wszystkie dzieci i wszystkich ludzi. A każde dziecko jest człowiekiem. Chcę być wolna. Jak ptak. Chociaż ptak to nieczłowiek.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podoba Ci się tutaj? Postaw mi kawę :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Czytaj dalej